niedziela, 2 sierpnia 2015

15.W pułapce emocji.

Kiedy wpatrywałam się na jedzące dziewczyny zrobiło mi się tak ciepło na sercu.To dziwne bo przez większość czasu myślałam że go nie mam.Prawdopodobne zastanawiacie się dlaczego tak myślałam? Bo jak żyje się z wampirami to przywykasz do powierzchownych emocji,albo do tego że ich wcale nie ukazują,jakby nie mieli serca a po chwili nawet się nie obejrzysz i zaczynasz tak robić.
A teraz cieszę się jak małe dziecko,nie wiedząc nawet z czego,to dla mnie dziwne i nie naturalne.
Popatrzyłam na ten uroczy obrazek jeszcze parę sekund,obróciłam się i ruszyłam do wyjścia.

Kiedy wyszłam na zewnątrz uderzyły mnie dwie rzeczy chłód powietrza, który oplótł moje bose stopy i wyjątkowy spokój.Kiedy mieszka się z pięcioma dziewczynami sporo rzeczy przytłacza,zwłaszcza mnie ,a mój dar nie pomaga.Tak w ogóle jaki ja mam dar-telepatie ? Szczerze to mało ważne kiedy słyszysz ,,cienię'' myśli każdego,wyczuwasz emocję każdego:smutek,radość,znudzenie,miłość i teraz mnie to uderzyło te dziewczyny się kochają i traktują się jak rodzinę są do siebie przywiązane...chociaż różnie to można odebrać.

Usiadłam na schodku i spojrzałam w niebo,słońce już zachodzi ,potwory ruszą na żer-Carlisle mówił tak zawsze kiedy ruszali na polowanie-zaśmiałam się trochę mi ich brakuje.Wyciągnęłam telefon z kieszeni,następna dziwna rzecz w moim życiu,przez ostatnie dni nawet nie wiedziałam gdzie jest mój telefon,nawet się nad tym nie zastanawiałam,jak by powiedziała Alice pamiętasz o wszystkim oprócz najważniejszych przedmiotów nastolatki:portfela i telefonu.Znowu się zaśmiałam i zaczęłam sprawdzać pocztę.Dostałam dwa e-maile .

Pierwszy był od Alice z przed dwóch dni,a w nim było jedno zdanie:
Po raz kolejny przepraszam za tamto.
Natychmiast jej odpowiadam.
Wybaczam
Drugi od Carlisle'a z wczoraj.
Przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku .
Ostatnie piętro Langham Place
400 Fifth Avenue 
Przyjedź kiedy tylko zechcesz .
Hymmm Manhattan oj wpadnę,i jak zwykle kupili całe piętro.Po chwili namysłu i jemu odpisałam.
Z przyjemnością was odwiedzę.
Pozdrów wszystkich.
I to koniec mojego wirtualnego życia,zawsze ograniczona do kilku e-maili,bo każdy który mnie zna wie że nie opłaca się do mnie dzwonić.

Usłyszałam kroki ,drzwi za mną otworzyły się i stanęła w nich Wera 
-Hej Wera-powiedziałam. 
-Skąd wiedziałaś że to ja?-zapytała niewinnym głosem,i usiadła obok mnie. 
-Zapach,sposób w jakim chodzisz oraz twój rosyjski umysł.-powiedziałam śmiejąc się.
-Ah... skąd wiesz że jestem z Rosji ?-zapytała z powagą w głosie.
-Ou...-natychmiast z poważniałam,przez umysł Wery przetoczyło się mnóstwo obrazów i dźwięków-zaczęła panikować ,jej oddech stał się płytki,jakby zaczęła się dusić ,zacisnęła oczy.To co było teraz w jej głowie było również w mojej.To stawało się nie znośne złapałam ją za głowę,co zmusiło Were do otworzenia oczu.Spojrzała prosto w moje oczy.A ja powiedziałam rozkazującym głosem 
-Oddychaj-natychmiastowo zaczęła oddychać wolniej i głębiej.
-Skąd?-zapytała zdenerwowana.
-Miałam wizje-powiedziałam ze sztucznym spokojem w głosie.A ona wyciągnęła papierosy ze swojej bluzy.Wyciągnęła jednego ,i skierowała paczkę w moją stronę a drugą ręką wyciągnęła zapalniczkę ze swoich jeansów-jej ręce się trzęsły.Wzięłam jednego,a ona schowała z powrotem paczkę,i nieudolnie próbowała zapalić swojego papierosa.Wzięłam od niej zapaliczkę podpaliłam jej papierosa i swojego-moje ręce też się trzęsły ale o wiele mniej niż jej.
-O czym ?-zapytała trochę spokojniej.
-O Tobie i twoim brutalnym ojcu.-powiedziałam nieco zakłopotana.
-Ojczymie-powiedziała ze spokojem-mój ojciec był wspaniały i dobry.
-Przepraszam,nie chciałam tego widzieć samo wyszło,naprawdę...-zaczęłam się usprawiedliwiać 
-Wyluzuj ,nic się nie stało,tylko trochę się zdenerwowałam-spojrzałam na nią-no dobra trochę bardzo.-uśmiechnęłam się ona też mi odpowiedziała uśmiechem.
-Mam prośbę
-Co tylko zechcesz
-Możesz nikomu o tym nie mówić, nie jestem jeszcze godowa ,nie wiem czy mogę zaufać im...
-Dobrze -w odpowiedzi przytuliła mnie ,a ja poczułam od niej zaufanie.
-Ja też mam prośbę
-Słucham-odpowiedziała nadal tuląc się do mnie.
-Kiedyś mi o tym wszystkim opowiesz.
-Dobrze-wypuściła mnie z uścisku i spojrzała mi w oczy .Zobaczyłam w nich zaufanie i właśnie w tym momencie zrozumiałam dlaczego Wera jest taka a nie inna-od małego była samotna,do czasu. 
-----------------------------------------------------------
Przepraszam że tak późno powinien być przynajmniej 2 tygodnie temu.
Nicki specjalnie dla ciebie większa czcionka :) 



    

  





1 komentarz:

  1. Dzięki, rozdział naprawdę niezły, papierosy?!?! Nicki nie pochwala

    OdpowiedzUsuń