10.W stronę domku
***
Siedziałam po turecku z zamkniętymi oczami. Na schludnie przystrzyżonej trawie w niesamowitym ogrodzie,nieopodal centrum Paryża , i wsłuchiwałam się w głos Carlisle'a
-Kiedy przemieniasz się daj upust energii-pokiwałam głową otworzyłam oczy i powiedziałam:
-Co ?? upust energii, czy nie chodziło o to żebym się kontrolowała .
-Jak z dzieckiem-powiedział do siebie-daj dokończyć,daj upust energii wilkowi ale obserwuj go, nie spuszczaj go z oczu tam gdzie on tam i ty .
-Carlisle-wywróciłam oczami-ja jestem wilkiem.
-Wiem-powiedział ze zrozumieniem-i ty sprawujesz kontrole.
-Hymm...-uśmiechnęłam się -to ma jakiś sens, a właściwie skąd o tym wiesz ?
-To czyste spekulacje-powiedział,uśmiechnął i razem zaczęliśmy się śmiać
***
-Fuck..... straciłam kontrole-łatwo to wywnioskowałam bo teraz leże w błocie,ubabrana krwią nie wiadomo czyją oraz hymm...co by tu jeszcze dodać jestem w lesie,a dokładnie nie wiem gdzie
-No po prostu cudownie-może zacznę od obczajenia co wrąbałam, dlatego oblizałam usta rozpuszczając zaschniętą już krew
-mmmmyyyy...ble jeleń no po prostu cudownie,jak ja nie na widzę jeleni.-którędy do domku ...pomysł wywęsze siebie i swoją drogę jestem genialna ,szczerze wstępna przemiana jest łatwa, obróciłam głowę i oczy zabłyszczały się na srebrzysto,wzrok mi się wyostrzył ,wszystko lepiej pachniało i natychmiastowo wyostrzyły mi się wszystkie zęby .Od razu zauwarzyłam swój własny trop ,biegiem ruszyłam jego śladem po kilkunasto minutowym biegu stałam na placu.Nie zwracałam uwagi na nic w czasie biegu ,i od razu ruszyłam w stronę domku.